Zaloguj

Zapomniałem hasła
 
 
Or
 
Twój IP to:
Kto jest na Forum
Na Forum jest 2 użytkowników :: 0 Zarejestrowanych, 0 Ukrytych i 2 Gości

Brak

[ View the whole list ]


Najwięcej użytkowników 13 było obecnych Pią Wrz 20, 2013 12:40 am
Latest topics
» Równina ink
Test RPG na Julian's Gate - HDZ 3.1 EmptySro Sie 27, 2008 3:34 pm by Mortor

» Wstęp dla Wojownika
Test RPG na Julian's Gate - HDZ 3.1 EmptyNie Sie 24, 2008 5:07 am by Kozi

» Wstęp dla Maga
Test RPG na Julian's Gate - HDZ 3.1 EmptyPią Sie 08, 2008 4:50 pm by Gri

» Czarny staw
Test RPG na Julian's Gate - HDZ 3.1 EmptyPon Cze 23, 2008 11:39 am by RPG_BOT

» Białe łąki
Test RPG na Julian's Gate - HDZ 3.1 EmptyPon Cze 23, 2008 11:39 am by RPG_BOT

» Wilcze miasto
Test RPG na Julian's Gate - HDZ 3.1 EmptyPon Cze 23, 2008 11:37 am by RPG_BOT

» Nowe miasto
Test RPG na Julian's Gate - HDZ 3.1 EmptyPon Cze 23, 2008 11:33 am by RPG_BOT

Statistics
Mamy 6 zarejestrowanych użytkowników
Ostatnio zarejestrował się Idexpedojok

Nasi użytkownicy napisali 12 wiadomości in 6 subjects
reklamy :)
Ranking Little Fighter 2

Ranking polskich stron o grze Little Fighter 2

2vs2 Little Fighter 2 Tournament



lf2 Forest



Polskie klany
*Excellent Team



RS klan



Klan SoR

Historia Dla Ziomali 1.3.1
-WRAUR- wrzeszczał Caesar ile sił w gardle, lecz nic to nie dało
-To nic nie da- wyrzekł smutno Kozi- uczcijmy pamięć wszystkich poległych browarów, które nie ujrzały naszego gardła, godziną ciszy
Caesar z Kozim zdjęli czapki z głów. Z Koziego czapki posypało się 35 kozików, w tym jeden z minibombą wodorową w środku. Nastała cisza
Caesar myślał o Walsemorze. Ten człowiek zrujnował mu życie. Żymianin poczuł ciążący mu topór i rzucił go, zabijając czterech przechodniów. Chociaż czuł wylewającą się z niego wściekłość, umiał zachować się w tak strasznej żałobie. Wydawało mu się, że Gri-Gri to jego przyjaciel, jednakże zdradził go dla niego. Walsemore- osoba, która musi zginąć za niewybaczalną winę. Nie miał browarów, nie mógł żyć
-Hej, dałnie, godzina już minęła- to Kozi naoływał Caesara
-Hmmpfmpff? A, już idę. W imię wódki, i piwa, i spirytusu czystego. Promil- przeżegnał się Caesar
-To co robimy?
-Musimy ich odnaleźć za wszelką cenę
Kozi z Caesarem poszli polować na Walsemore'a. Przez ponad tydzień nic się nie działo, aż w końcu Kozi rzekł
-Pić mi się chce
-Zamknij japę! Mi też! Jam człowiek
-Panowie, tu macie coś do picia- zaczepił ich jakiś knypek, wręczając im butelkę z wodą
-Obrażasz mą cześć i honor!- wrzasnął Caesar, złapał gościa za bluzkę, podniósł go i rzucił jak najdalej
Caesar i Kozi czekali 15 sekund, aż usłyszeli głuche pacnięcie
-Lotem bliżej- mruknął Caesar
Szli przez godzinę, aż ujrzeli gościa z płaskostopiem twarzy w czarnej pelerynie, z czymśtam w ręce i biegnącego bardzo szybko. Z tego czegoś w ręce raz po raz leciało zielone światło. Caesar podstawił mu nogę i ten wyrżnął twarzą w glebę
-Po mieście się nie biega- mruknął do typa
-Kto śmie powstrzymywać niepokonanego Lorda Wielokąta?!- wrzeszczał gościu
-Ja. A bo co? Masz coś do mnie?- warczał Caaesar, zaciskając pięść
-Owszem! Zaraz was zniszczą moi śmieciożercy, bo nie mogę zalapmić sobie rąk!
-Nie możesz, racja. Wyglądają jakbyś właśnie przed chwilą obciągał Walse...
-CISZA- wrzasnął nagle Lordziu- zaraz wezwę swe sługi
Lordziu zaczął łapać powietrze niczym ryba wyciągnięta z wody i bekając na całe miasto mówił ,,czym prędzej przybywajcie i ich wyruchajcie[''
-Uhh, telekomunikacja polska strajkuje, a rozkazy trzeba wydawać- powiedział Wielokąt
Lecz Caesar też nałapał powietrza i wybekał ,,nie lećcie tu, srututu''
-No i co teraz, cwaniaczku- rzekł Caesar
-No nic... ja tędy tylko przechodziłem...
Kozi sobie coś przypomniał
-Ty jesteś od Harry'ego Pottera?
-No taa...
-Dawaj różdżkę
-Trzymaj, 12,18694 cala. Kupowałem w centymetrach, ale wiecie, wymogi Unii Europejkiej. Jesion. Rdzeń z jądra pingwina
-Ahh, czuć- Caesar poniuchał ją- to dlatego ma taką moc?
-Tak, Cae, nie bądź głupi. Jak to leciało? A, Avada Kedavra
Zielone światło zabiło Lordka
-Wyrzuć to, capi!- proponował Caesar
-Tak, tylko ją przełamę- Kozi z Caesarem zatkali sobie nosy i przełamali drewienko. Osoby wokół nich skręcały się ze smrodu i wyrzucili różdżkę pod gmach urzędu- oni i tak już śmierdzą, więc im już nic nie zaszkodzi
Kozi pokiwał głową i razem z Caesarem poszli dalej polować na Walsemore'a. Przez trzy dni nic się nie działo, aż nagle Caesar usłyszał wrzask
-Idź stąd, podły gówniarzu- krzyczała jakaś kobieta, wyrzucając jakiegoś zioma, chyba jego matka
Gościu podle dyszał, a Caesar do niego podszedł. Ziom obrzucił go podłym wzrokiem, zaś uwagę Koziego zwrócił jego podły ubiór. Popatrzyli w jego podłe oczy, aż on się odezwał podłym głosem
-Kim jesteście? Czego chcecie?- podle kręcił się w kółko
-Jesteśmy ziomami, którzy polują na Walsemore'a. Jam Kozi- wskazał na siebie- a to Caesar- wskazał w bok- chcemy piwa
-Hmm, dam wam dwa litry Żywca i pójdę z wami
-Dobra- Caesar ubił interes życia. Gdy ziom odszedł podłym krokiem, rzekł do Koziego- ale frajer
-Może i tak, ale zostanie z nami na wieczność
-ŻE CO?! O ile nas prędzej nie zdradzi
-On jest jak dziecko, na pewno nie. Mozę zastąpi nam Gri-Griego?
-Dobra, mam- rzekł ziom, brzęcząc za każdym krokiem
Caesar z Kozim nie czekali długo i rzucili się na niego, wydzierając mu butelki. Wypili wszystko i po pijaku zasnęli. Gdy się ocknęli, nadal był nad nimi ziomal, a noc rządziła na niebie
-Hmm, to gonimy go? Tego Walcodzień czy jak mu tam?- zapytał podle gościu
-No... hik... taak... hik... Tylko nie... hik... wiemy, gdzie go... hik... szukać- czkał Caesar
-Idźcie za mną, ja go znajdę- rzekł ziomal
-Ejj... hik... ale tak se... hik... przypomniałem, że... hik... nie przedstawiłeś się... hik... nam. Jak cię... hik... zwać?
-Ja nie mam żadnej ksywy
-Hmm, niech hik... będzie... hik... Podły, bo... hik... ogólnie jesteś... hik... podły
-E tam, mi to pasi- odrzekł Podły
Jak się później okazało, Podły był bardzo dobrym ziomalem. Swoje zadania wykonywał z ogromną ostrożnością. Caesar próbował coś z niego wyciągnąć, lecz Podły nadal zostawał podły i milczący. Bardzo szybko zaklimatyzował się u nich. Lecz gdy Podły pytał się o powody polowań na Walsemore'a, zawsze otrzymywał wymijającą odpowiedź
-Czego chcecie go ubić?
-Z powodu jego niewybaczalnej zbrodni- odpowiadał Caesar, a Podły milczał, gdyż wiedział, że niczego się nie dowie
Po wielu dniach marszu, Podły dowiedział się o wiele więcej o zwyczajach Caesara i Koziego. Nagle Żymianin zakrzyknął, gdy słońce chowało się za horyzontem
-WALSEMORE!- i wskazał palcem na trzech gości
-No tak! Oni se kogoś też poznali!
-DO ATAKU!
Caesar, Kozi i Podły z miarowym okrzykiem ,,łapa ciapa, łapa ciapa, hu, hu'' niegli w stronę Walsemore'a, Gri-Griego i zioma, obok którego, jak zauważyli, był malutki czarny smok. Walsemore złapał schiza, lecz ziom z Gri-Grim rzucili szkiełka po piwach przed siebie. Gdyż byli pomiędzy dwoma blokami, nic im nie groziło. Zaczęli się śmiać, a Caesar kipiał z gniewu. Wtem Kozi sięgnął gokieszeni i wyciągnął kozik opatrzony napisaem ,,na Walsemore;a''. Zapomniał, czym się on różni od innych i rzucił go w osobę, którą miał trafić. Walsemore śmiał się i nie ujrzał pocisku, który uderzył w łydkę. Zasyczał z bólu, dał znaki ręką i zaczęli uciekać. Caesar nałapał powietrza i poprzez bekanie wrzeszczał ,,stóój!'', lecz oni nie mieli najmniejszego zamiaru posłuchać rozkazu. Moc, z jaką zakrzyknął, wybiła szyby, które za chwilę miały ich pociąć na plasterki sprzedawane w biedronce za 10 zł/kg (polecam, bardzo dobre). Wszyscy zaczęli uciekać czym prędzej od tej śmierci. Podły chwycił skuter, na który wleźli Kozi i Caesar, spychając prawowitego zdobywcę. On zaś ukradł rowerek dziecięcy, dodał gazu i uciekł w ostatniej chwili od gradu szkła
-Teraz już wiem, co to znaczyło, że bycie z wami jest niebezpieczne- mówił Podły, gdy wyrżnął glebę, potykając się o srebrny pierścień
-No taa, chyba to jasne, nie?- zapytał Caesar, przejeżdżając po dłoni Podłego
-Nie
-No to trudno- powiedział Kozi, otrzepując się z kurzu
-Ejj, czym go rzuciłeś?- zapytał Podły, jak zwykle przez zaciśnięte zęby i grubym głosem
-Kozikiem
-No to jest jasne, ale jakim?- Caesar spojrzał na niego nerwowo
-E?- Kozi nic nei pamiętał, lecz gdy Caesar zacisnął pięść od razu odświeżyła mu się pamięć- a no tak! Jak szedłem... znaczy się jak szłem przez las, to spotkałem Dona Pedro. Siedział w fotelu i popijał Neskafe Pink. Po chwili przyjechali senatorowie i go zasztyletowali. Cośtam krzyczeli o GPS-ie i se kozika z tym systemem zbudowałem. Rzucasz w gościa i masz siebie i jego na takim ekraniku... hmm... zara... gdzie ja go mam?- Kozi przerzucił ubranie i wyleciało 183 kozików. W końcu znalazł stolec i z uśmiechem satysfakcji podniósł go w górę- oto on
-E? Orginalne, nawet jak na ciebie- powiedzieli Caesar i Podły, wytrzeszczając gały
-No ale żeby wrógł dotarł do środka, musi zjeść osłonę, po czym umrze. Zaś miu wystarczy ścisnąć to w dłoni- mówiąc to, Kozi nacisnął na gluta. Uniósł się w górę smród, na który Caesar i Podły zatkali sobie nosy, a Kozi po prostu stał i nic nie robił. o chwili miał w ręku ekranik wielkości pięści- Ha! Mamy go! Takim zabezpieczeniom nikt się nie oprze, co nie?
-Fak, szczfólnie mfy- mówili przez zaciśnięte nosy Caesar i Podły
Lecz Kozi ich nie słuchał. Włączył monitor, na którym pokazał się napis ,,Koziki SA'' i logo będące dwoma czarnymi, skrzyżowanymi kozikami, a na dole motto ,,koziki dopełnią zemsty''. Po chwili pojawiła się naga blondynka, na którą Kozi popatrzył przez chwilę. Kliknął i pojawiła się mapka z dwoma kozikami, które ostrzami wskazywały dwa miejsca. Niebieski był opatrzony napisem ,,ja'', a czerwony napisem ,,nein''. Niebieski stał w miejscu, a czerwony szybko się posuwał
-Ten niebieski to ja, a czerwony to Walsemore- wytłumaczył Kozi, a Caesar zadyszał
-Hoh, ten Walsemocno szybko zasuwa- stwierdził Podły
-No taa, ale wiemy przynajmniej gdzie on jest- stwierdził Caesar
Poszli razem w kierunku ostrza zcerwonego kozika. Monitor był napędzany na bzdry, więc nie było się co martwić, że bateria padnie. Była zawsze na maksimum mocy
Lecz pojawił się pewien wielki problem, który nie tak łatwo dał się rozwiązać. Caesarowi, Koziemu i Podłemu brakowało podstawowej substancji niezbędnej do życia. Walsemore, Gri-Gri i ten koleś wybierali trasę bez sklepów, gdyż oni nie martwili się o piwo, ponieważ Gri-Gri potrafił je wyprodukować zawsze i wszędzie w dużych ilościach. Zaś Caesar, Kozi i Podły nie mieli Gri-Griego. Ten ostatni był na tyle podły, że wrabiał ludzi na browary, ale często nikogo nie było. Pewnego dnia szli przez wieś Browary Duże. Umierali z pragnienia, a sklepów ni widu. W końcu zobaczyli rolnika, którego Podły miał oszukać na piwo
-Rolnika los to twój los- podśpo=iwywał sobie, cięgnąc z butelki, którą po chwili postawił na ziemię.
-Przepraszam pana bardzo, ale...- zaczął Podły
-Zamknij się fówniarzu- rolnik chwycił widły, wycelował w Podłego i dźgnął stóg siana, który podniósł do góry- głosuj na Leppera, będzie dobrze jak chol...- wtedy niechcący potrącił nogą butelkę piwa, która się wylała po uprzednim przewróceniu- o żesz kur**!
-NIEE!- zakrzyknął Caesar z Kozim, którzy siedzieli niedaleko
Caesar chwycił za widły, a Kozi wyciągał coraz to okropniejsze koziki, zaś Podły wyciągnął swój sztylet. Wszyscy rzucili się na rolnika. Nie wiedział o co im chodzi, gdy Caesar...
Z powodu drastyczności tej sceny, przedstawimy materiał poświęcony Augustowi II Mocnemu
Jak wiadomo, był przedprzedprzedostatnim królem rządzącym I RP. Skurczybyk wkopał Polskę jak h** w układ z kacapami. Te rosyjskie gnojki niszczyły Polskę podczas gdy on zjął się przyrostem naturalnym. Wedle źródeł historycznych robił to z każdą magnatką, a ponieważ nie znali w tych czasach prezerwatyw, miał 356 nieślubnych dzieci. Udowodniono mu to poprzez badania DNA, lecz przyznał się tylko do 11. Jego syn gdy objął rządy zrobił bibę największą w Europie, a ponieważ za dużo wypił, za dużo wydał i gdy przedstawiono mu rachunek, zemdlał. Ktoś musiał płacić i obarczono państwo, a gdy przyszli z ZUSu do niego, przedstawiono mu jego długi i od tej pory go pilnowano
Po dwóch godzinach Caesar, Kozi i Podły wyszli z browarami domowej roboty, zostawiając martwego gospodarza. Podzielili mniej więcej po równo swoje alkohole, przy czym Caesar dostał najwięcej, a Podły najmniej, i zasnęli przy moście
Następnego dnia obudzili się w o wiele lepszym humorze niż 24h temu. Spojrzeli na ekranik i już wiedzieli gdzie iść. Po piętnastu minutach doszli do jakiegoś miasta. Szli po mieście aż zobaczyli woelkie zbiorowisko ludzi wokół jakiegoś podestu. Caesar obrzucił cały ten widok smętnym wzrokiem i nic go nie poruszyło, zwłaszcza że nie widział zawartości podestu. W ostatniej chwili ujrzał wielką tablicę z napisem ,,Alkochole''. W Caesara mózgu dźwignia ,,swobodne myślenie'' przeszła na wył., a dźwignia ,,podstawy'' na wł. U innych tak samo. Przedzierali się przez tłum, w oczach mając tylko ten napis. W końcu wleźli na podest i potrącili jakiegoś typa
-Jak śmiesz?!
-Śmieć...- odparł Caesar bewyrazowym głosem
-E no, siema- Podły wrócił na ziemię
-Obrażasz ostatniego rycerza Niedaj!
-Uhh, bądź człowiekiem. Oni widzą piwo
-Nie można mnie obrażać!- gościu wyciągnął miecz świetlny i omal nie przyciął Podłemu twarzy, który zrobił unik w ostatniej chwili
-Spokojnie ziomal! Dołącz się do nas, fajne rzeczy odwalamy, i zapomnij o urazach
-Dobrze. Daj mi litr piwa i będzie w porzo
Podły wytrzeszczył gały i wyrwał gościowi miecz. Zamachnął się i uciął mu włoski postawione na żel
-Cofam swe słowa...- odparł ziomal z przestrachem w oczach- oddaj mi miecz, a zgodzę się na twoje warunki
Podły bez słowa oddał mu miecz i poszli we dwóch śladami Caesara i Koziego. W sklepie widać było, że nakupili tylko dla trzech
-Przywilej dnia pierwszego- Podły wyszczerzył zęby i otworzył swoje piwo
-Ejj- sapnął nagle Caesar- ziomal, dajże no cztery złote, bo nie mam. Oddam- Podły uśmiechnął się w duchu gdyż wiedział, jak będzie naprawdę
-Jak śmiesz?!- zakrzyknął ziomal- jestem rycerzem Niedaj i to mówi samo za siebie
-Uhh, no niech ci będzie, tylko nie drzyj tak tej japy
-No taa- ziomal zwrócił się do kasjera- pięć piw, proszę
-ŻĘ CO?!- wrzasnęli równocześnie Caesar, Kozi i Podły
-A no tak. Jak tylko machasz przed widownią mieczem, to oni płacą ci za bilet.
Kozi nie zastanawiał się długo i wyrwał ziomalowi miecz. Caesar też spróbował, ale nie zdążył i uderzył Koziego pięścią. Ten zaś wyciągnął standardowego okzika i rzucił nim w udo bnapastnika, a potem wyrwał mu miecz z którym zaczął uciekać, ale Podły podstawił mu nogę i zdobył miecz, z którym poszedł na podest i zrobił przedstawienie z biletem za 2 złote. Po pół godziny wrócił ze skrzynką forsy
-Piętnaście piw poproszę- zwrócił się do kasjera, a potem do przyjaciół- dla mnie 7, dla Caesara i Koziego po 4, a dla ciebie- Podły uśmiechnął się- nic
-Hoh- odrzekł ziomal
-Fajnie- powiedzieli Caesar i Kozi
-Ejj- zaczepił ziomala Podły, gdy wychodzili ze sklepu- ty się nam jeszcze nie przedstawiłeś
-Jam rycerz Niedaj- ziomal stwierdził, że potrzeba konkretów, gdy Podły strzelił palcami- a konkretnie Jedik
-A Jedik, kiełbacho ty moja- zakrzyknęli wszyscy radośnie i uściskali go
Cała czwórka wyszła ze sklepu i wypili, tradycynie pod mostem wszystkie swoje piwa, po czym zasnęli
Następnego dnia po obudzeniu się sprawdzili pozycję Walsemore'a i, idąc w jego kierunku, rozpowiadali sobie o swoich przygodach
-Ale ja ci mówię jaki Caesar ma głos- mówił podniecony Kozi, a Caesar się uśmiechnął- normalnie słychać go przez kilka kilometrów, a bloki walą się... w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu,,, jakby były z drewnianych klocków
-No taa, jak akurat kilka dni temu słuchałem piosenek dody to mnie coś odrzuciło- powiedział Jedik
-A ja wtedy taką stronę sex.pl odwiedzałem, no jak co dzień, i wpisywałem hasło, to złą cyfrę wstawiłem i mojemu sądiadowi stuletniemu doładowałem- powiedział jakiś facet
-A widzicie jaki ze mnie kozak? Hę? Hę?
Po uprzednim strzeleniu mu w zęby Podły kopnął faceta. Caesar złapał się za wargi i nic już się nie odzywał. Teraz Kozi zabrał głos i opowiadał o okziku z systemem GPS
-No ja wam mówię, ta osłonkato była moja robota. Do jej stworzenia nabrałem weny gdy zjadłem pięcioletniego kotleta schabowego z jajkiem z biedronki. Nie wiedziałem czemu, ale pobiegłem do klopa. Przeszło mi gdy złapałem Xennę Extra. Wtedy z produktów przemiany materii zbudowałem tę osłonę
-Lepiej było tego nie wiedzieć- Podły z Caesarem po wypowiedzeniu tych słów wyrzygali się na ziemię, a Jedika nie było przy tym ekraniku i go to nie ruszało
Po kilku godzinach marszu wszyscy położyli się przy sklepie piwnym i zasnęli. Następnego dnia rozpoznali pozycję Walsemore'a i poszli jego śladem
-Pić mi się chce- powiedział Jedik
-Mi też- odpowiedzieli wszyscy naraz
-O, jest miasto! Zaraz dam tam występ i będzie piwo. Ja pójdę, a wy tu zostaniecie
-Dobra
Jedik poleciał na jednej nodze do centrum miasta, Caesar zaczął dłubać wykałaczką w zębach, Kozi zrobił generalny przegląd kozików, a Podły chodził w te i we wtw. W końcu klasnął w dłonie i powiedział
-Mamy piwo, a raczej będziemy mieli, a co z papierosami?
Caesar wytrzeszczył gały i strasznie się zdziwił. Przez takiego niedorozwiniętego Walsemore'a stracił on rodzinę, a przede wszystkim chęć zaspokajania potrzeb. Jak tak on mógł?
I wtedy dopiero uświadomił sobie ile stracił. Już nie ma drugiego poziomu w GunZie, już nie ma Gri-Griego i jego sklepu, już nie zapyta się ojca czy współpracował z SB
-Caesar? Caesar! Dobrze się czujesz? Coś niewyraźnie dziś wyglądasz- mówił Kozi
-A tak, tak. Już mi lepiej
Caesar patrzył smętnym wzrokiem w niebo. Gdzieśtam daleko, na ziemii, leci sobie Walsemore w pełnym strachu przed nim
-To ja już uciekam- powiedział Podły i poszedł do sklepu
Caesarowi wydawało się teraz że jedyną jego misją jest zabić Walsemore'a. Mają jego współrzędne, więc trzeba tylko przyspieszyć i jest na wyciągnięcie dłoni. I co będzie dalej? Bitwa. Kozi ma koziki, Podły sztylet, Jedik miecz świetlny, a Caesar... ba, pistolety i karabiny. Jednym słowem, Walsemore musi polec
-No dobra, mam- zakrzyknął Podły wychodząc ze sklepu i widać było, że pod kurtką ma paczki z papierosami
Lecz nagle dało się słyszeć równomierne dudnienie po ziemii. Wszyscy obejrzeli się w stronę dźwięku i zobaczyli biegnącego Jedika
-O, jak tam występ? Udał się?- zagadał Kozi
-Nie... żartuj sobie- Jedik miał duże trudności z mówiebniem, bo strasznie sapał- ma ktoś może baterie, bo mi padły?- powiedział i pokazał swój miecz świetlny, który stracił swój blask
-E no, nie za bardzo, ale pójdę do sklepu i kupię- powiedział Podły i ruszył w kierunku sklepu
-Nie, to nie o to chodzi- Jedik go zatrzymał ramieniem- moi yyy... fani niegną za mną i nie są zbyt zadowoleni
-A co, miecz padł?- zapytał Caesar
-No taa, a na dodatek sztuczka z kiełbasą nie wyszła. Nie wiem cze... CAESAR- wrzasnął Jedik, gdy Caeasr zwrócił swe oczy ku niebiosom
-Ee... no... bo ona była taka smaczna- tłumaczył się z głupim uśmiechem na ustach
-Niee no, zeżarł mi magiczną kiełbasę
Nagle lamenty Jedika zostały zagłuszone przez narastające dudnienie wielu stóp. Następnie oczom Koziego, Caesara, Podłego i Jedika ukazał się tłum ludzi z tasakami w rękach. Rycerz Niedaj wysłał znaki rękoma o tym, że będzie uciekać. Wszyscy skinęli głowami i wtedy zalał ich tłum rozwścieczonych fanów
-Oddawaj mi moje dwa złote złodzieju, bo teraz brakuje mi na Mercedesa- krzyczał jeden fan
-Mercedes za dwa złote? Czekaj pan- Caesar zatrzymał tego gościa- masz tu cztery złote i kup mi też- Caesar wcisnął gościowi w łapę dwie dwuzłotówki
-O dzięki ziomal- odpowiedział typu i pobiegł do salonu Mercedesa
-Nie ma to jak spełnić diobry uczynek- westchnął Kozi
Jedik uciekał przed całym miastem, a oni się tym nie przejmowali. Jedynie Podły przejął się losem przyjaciela. Zostawił wszystkie paczki szlugów, za wyjątkiem jednej, Caesarowi i Koziemu. Ukradł oryginalny megafon z pobliskiego bazaru i wbiegł na jakiś wieżowiec. Tam zaczął przemawiać przez megafon
-Ludzie! Patrzta tutaj!
Podły wyciągnął paczkę szlugów i rzucił ją na ziemię. Zaś wszyscy goniący Jedika odwrócili się i rzucili się na paczkę papierosów. W ruch poszły tasaki. Kilka osób zginęło
-Dzięki, o dzięki ci mistrzu- Jedik padł do stóp Podłego, gdy ten już zszedł z budynku
-Drobiazg
-Ejj, dobra, zmywajmy się stąd zanim uświadomią sobie z powrotem moje istnienie- powiedział Jedik i wszyscy przytaknęli
Po pół godziny nasi bohaterowie wyszli z mista. Caesar uświadomił sobie stratę czterech złotych i chciał wracać po należne mu auto, lecz Kozi go powstrzymał. Upewnili się, że Walsemore śpi i sami zasnęli w pobliskim rowie
Następnego dnia wszyscy obudzili się w świetnym humorze, tylko Caesar był markotny z powodu utraty Mercedesa. Kozi znów gadał o swoim koziku z GPSem
-Panowie sneatorowie zasztyletowali biednego Dona Pedro- mówił władca kozików
-Te, a jak wiem, to senatorowie zasztyletowali ci ojca- zwrócił się Jedik doCaeara
-No by nie było, w 44 roku przed Chrystusem- odparł Caesar
-A czy jesteś dumny ze swojego przodka?
-Hmm, raczej...
Dalsze słowa Caesara zostały zagłuszone przez ryk silnika. Wszyscy obejrzeli się i ujrzeli vana. Koziemu wydawało się, że ujrzał znajomą mu twarz za szybą pojazdu, lecz po chwili została zasłonięta przez ogromną białą flagę. Caesar już się ucieszył, że to Walsemore chce podpisać traktat pokojowy i Żymianin wyciągnął kałacha. W ślad za nim Podły dobył sztyletu, Jedik miecza świetlnego, a Kozi kozika z kozim bobkiem. Wtedy zza szyby pojawiła się ręka z zaciśniętym kciukiem, środkowym i serdecznym palcem. Rozległ się okrzyk:
-AVE SATAN!
Koziemu ten głos też wydawał się mu być skądś znajomy. Bez wątpienia van jedchał do nich pomimo tego, że miał całą szybę zsłoniętą białą flagą poddania.
Wszyscy stanęli w bezruchu. Po piętnastu minutach van nareszcie do nich dojechał i się zatrzymał. Każdy w geście serdecznego powitania wyciągnął broń, którą akurat miał pod ręką. Po chwili drzwi się otworzyły i Caesar, Kozi, Jedik i Podły warknęli na kierowcę
-No jak wy witacie przyjaciela?
To był Ribben. Ich stary, koch... ulubiony (oni nie są gejami) Ribben. Ten ich przyjaciel, pomocnik, donosiciel
-Ribben? To ty?- Caesar wytrzeszczyół gały
-Nie, no co ty. Jam twoja stara- na te słowa Caesar wzdrygnął się i odskoczył- uhh, no taa, Ribben
-Siema Ribben- zakrzyknął Kozi
-A to kto?- Ribben wskazał palcem na Podłego
-Twój następca, Podły- Kozi wskazał na Jedika- a to koleś, który nigdy nic nie daje, ostatni rycerz Niedaj, Jedik
-Miło mi was poznać- Ribben uścisnął wszystkim dłonie
-Tyle czasu cię nie było, a tu tak nagle...- westchnął Caesar
-Bo nie wiedziałem komu pomóc: wam czy Walsemore'owi. Każdy miał w tych sprawach swoją winę i swoją rację. Myślałem cały czas kogo poprzeć. Aż w końcu przez Siedlce przejeżdżał Donald Mózg i zyskiwał wyborców. Mówił, że będzie robił z ludźmi i dla ludzi. Nie powiedział dokładnie CO, ale chyba chodziło mu o działanie. A ponieważ ja też jestem człowiekiem to poszedłem do niego z moim problemem. I on znalazł świetne jak dla mnie rozwiązanie
-Jakie?
-Genialne- Ribben nabrał ochoty do tłumaczenia, gdy poczuł, że Caesar dyszy- jeden dzień jestem u was, jeden u nich
-Że zmieniasz front co dzień, tak?- zapytał ze zdziwieniem Kozi
-No taa, genialne w swej prostocie, nie?
-Y, no nie za bardzo. A jak nas znalazłeś?- zapytał Podły
-Po pustych butelkach głownie, ale raz to mi jeszcze pomogło to beknięcie
-Ale przecież nie tylko my pijemy, prawie wszyscy piją
-Wy macie swój styl, który jest jedyny w swoim rodzaju. Jedik i Podły prawie mnie zmylili, ale im się nie dałem. Obczaiłem, że was jest więcej. I jakoś tak do Walsemore'a doszedłem, a teraz i do was
-A tak w ogóle to skąd wiesz o tym incydencie?
-No wiesz, Caesar nie zachowywał się zbyt cicho
-A no to spoko. Walniemy sobie po piwku i po papierosku, a potem idziemy spać- zarządził Kozi i wszyscy się zgodzili
Podły podle obrobił sklep i dał wszystkim należytą działkę. Po spożytkowaniu wszyscy zasnęli pod obrobionym sklepem. Równo o północy Caesar usłyszał, że ktoś wstaje. Po chwili Ribben strzelił mu w zęby i uciekł. ,,Zmiana frontu''- pomyślał Caesar i zasnął, a śniło mu się, że przypala Walsemore'a żelazem
Następnego dnia wszyscy wstali w pozytywnym humorze. Ruszyli w drogę i ujrzeli vana, którym rzpyjechał Ribben. Caesar wsiadł do niego i ujrzał kluczyki w stacyjce, a na miejscu pasażera stojącego gościa
-Elo- przywitał go pasażer
-Y? Co ty tu robisz?- zapytał Caesar
-No w końcu to mój van. Słyszałem, że chcecie kogoś zabić. Chcę się do was przyłączyć
-Heh. A umiesz lub masz coś specjalnego?
-Ha! Czego ja nie umiem! Potrafię wpierniczyć 15 surowych jajek w dwie sekundy, potrafię bić się z kimś będąc odwróconym do niego plecami, umiem spakować plecak w plecak i tak w nieskończoność. Niestety chodzę tylko w cztery strony świata i na dodatek z tą samą szybkością
-Huh- zdziwił się Caesar- przyjmuję Cię, jesteś dość oryginalny. Jako że jesteś władcą vana nazwiemy cię Vanem
-E no, może być- odparł Van
-Te a czemu cały czas stałeś w tym vanie?- zapytał Kozi
-Te drzwi nie pozwalały mi wyjść
-Dobra, polujemy na...- Caesar przedstawił sprawę i razem z Jedikiem, Kozim i Podłym wlazł do vana
Pojazd pruł bardzo szybko. Caesar nie wątpił, że złapią Walsemore'a. Po całym dniu jady nakupili piwa. Van wypił swoją działkę nadstawiając tylko swoje wargi i wydając odgłos ,,ahh...''. Po godzinie wszyscy zasnęli pod sklepem, a Caesarowi śniło się, że rozciągał Walsemore'a końmi.