Zaloguj Indeks Użytkownicy Profil FAQ Szukaj LFLF1LF2 - via Internet Zasady UżytkownicyChatboks Opowiadania TurniejeBMT Twój IP to: Kto jest na Forum Na Forum jest 2 użytkowników :: 0 Zarejestrowanych, 0 Ukrytych i 2 Gości Brak Najwięcej użytkowników 13 było obecnych Pią Wrz 20, 2013 12:40 am Latest topics Statistics Mamy 6 zarejestrowanych użytkownikówOstatnio zarejestrował się Idexpedojok Nasi użytkownicy napisali 12 wiadomości in 6 subjects | Historia Dla Ziomali 1.6.1 -AaaaaAaaaaaaAngelaMerkel!- wrzeszczał wniebogłosy Walsemore -Co się stało? Co się, co się, co się stało? Co się stało?- zapytał śpiący Tiger -AaaaaaaaaaaDoda!- wrzeszczał dalej Walsemore -Co się stało? Co się, co się, co się stało? Co się stało?- zapytał jeszcze raz Tiger -AaaEeeeeela,ella- krzyczał dalej Walsemore -Chyba się Tiger zaciął- stwierdził Runner, przekrzykując Walsemore'a i Tigera -Spiep...- powiedział Walsemore -...szaj...- dokończył Tiger -...dziadu -Co się stało? -AaaaaAAaapromocjawbiedronce Runner, nie zwracając uwagi na tę dwójkę, zaszedł Tigera od tyłu i go zakneblował. Ale ten, po krótkiej jak na niego serii przekleństw (kur**, h**u jeb**ny, pier****** w ci***o twojej starej, zje***- kur*******, Hemp Gru), znów zaczął swe nieludzkie wrzaski. Niewiadomo w jaki sposób, ale i tak krzyczał pomimo zakneblowania papierem Mola -Co się stało? Co się, co się, co się stało?- zapytał Tiger -Hmm...- zamyślił się Runner- to się układa w logiczną całość... daj śrubokręt -co, co, co, co, co się stało? Co się stało? -Maciuś, Tiger szynki! Co ci jest? -Co się stało? -Łazienka jest zamknięta -To ją otwórz, ty jeb*** skur****onie małpiszonie -Nareszcie wszystko wróciło do normy -Oooooooogame!- wrzeszczał dalej Walsemore -Przepraszam... To przyszedł policjant. No taki z zapeczką z gwiazdą radziecką, niebieską koszulą i fioletowymi szortami. W jedenj ręce trzymał kajecik z długopisem, a w drrugiej półmetrową, drewnianą, policyjną, brązową, hu**** pałę -No to należy się mandacik za mącenie ciszy nocnej. Pięc piw poproszę -Policja, pedały, nigdzie się nie ruszą bez swej pały- zaśpiewał Tiger -Że co, proszę?- zapytał policjant, nastawiając pałkę -Yyy, wielka ta pana pała- zagadał Runner, próbując odwrócić uwagę stróża porządku (tzw. PiSu)- prawie jak ta Gri-Griego -A ty skąd to wiesz?- zapytał chytrze Tiger -Tamtej nocy... e... nie twoja sprawa- zmieszał się Runner -Pięć piw, gościu- policjant wręczył Runnerowi mandat -O nie... Tiger nie mógł patrzeć na ten cały okropny incydent. Wziął potężny zamach swą żelazną głową i uderzył w mniej żelazny łeb strażnika, który od razu padł na ziemię -Cha! Role się odwróciły! Zawsze mnie w łeb bili, a teraz jest na odwrót -O niee!- przeraził się Runner- czy on... żyje? -Hmm...- Tiger sprawdził, czy jest tętno- tak- i w tej chwili kopnął strażnika w głowę tak mocno, że on wyzionął ducha- ale już nie -Nie! Mam już na sumieniu dwie niewybaczalne winy!- stwierdził rozpaczliwie- stworzenie potwora i śmierć policjanta z jego rąk! To się nazywa reakcja łańcuchowa! Ksiądz nie da mi rozgrzeszenia- i po tych słowach Runner zalał się łzami -Nie martw się- Tiger w geście pocieszenia pogłaskał Runnera- zawsze mogło być gorzej. Mogłeś stworzyć Einsteina -Masz rację!- stwierdził Runner, prostując się- nigdy nie będzie tak źler żeby nie mogłoby być gorzej! To się nazywa wieczny pozytywizm! -AaaaaAaHareKrishna!- nadal darł się Walsemore -Walkoniu!- krzyknął Tiger- widzisz, ile szkód narobiłeś! Noc jest! Jutro masz cały dzień!- Tiger nie wiedział, jak bardzo będzie żałował swych słów -No niby racja Noc ucichła. Gwiazdy migały, bo miały srakę. Zero samochodów na ulicach. Cisza. Słychać było tylko ciche pomrukiwanie Gri-Griego ,,jee, mocna jesteś''. Drzewa jakby ucichły. Nie ma świateł. Żadnych śladów życia. Cisza -SILENCE! I'LL KILL YOU!- wrzasnął Walsemore -SILENCE! I'LL KILL YOU!- krzyknął ktoś zupełnie inny, w tym samym czasie, lecz w zupełnie innym miejscu. Jego imię też zaczynało się na ,,W'', ale miało pięć liter. A w ogóle typ nazywał się Wandi. I co z tego? Walsemore runął jak porażony gromem i swym cielskiem przygniótł Gri-Griego Następnego dnia Walsemore wstał wraz z pianiem Tigera, który po chwili i tak znowu zaczął śnić o wygraniu OPC, niszcząc Worma 5;5. Walsemore ziewając przeciągliwie, podszedł do Tigera. Pokręcił jego uchem i umył ręce w krystalicznie czystej wodzie. Mrucząc pod nosem ,,Silence! I'll kill you'', wykonał poranną toaletę. Otworzył oczy i ujrzał swoją paczkę, po czym powiedział: -Łoo, rzall i cyc Megatrona. Gdzie ja jestem? Nagle dało słyszeć się głośne piardnięcie. Nie wnikając w szczegóły, to akurat Gri-Gri ziewnął i wstał -Elo Walse. Masz trzy złote na Play... Gazetę Wyborczą? -GriG, ty zdrajco!- krzyknął Walsemore -Coś dziwnego... zachowujesz się jak... Gdzieśtam w Polsce, tak bardziej na południu, a tak dokładnie na Pomorzu, stał mały domek, który miał się zawalić, ale to szczegół, na ciut większym pagórku. Nikt nie był w stanie tam się dostać -Niee, Wandi, tylko nie haczykiem!- wrzeszczał Worm, uciekając przed wyżej lub obok wspomnianym kościotrupem -Gdzie jest Gri-Gri?- krzyczał z dziką furią na twarzy oraz haczykiem od wędki w ręku Wandi -Nie wiem!- krzyknął zrozpaczony Loozny- pewnie w Sex Shopie! Ale to Podłego zabij, nie nas! To on organizował OPC! Do niego pretensje, że przegrałeś w/o z Krencikiem! -Nie o to chodzi! -Mhm? Hmphdfh?- zpaytał zdziwiony XPT -XPT?!- Wandi z dziką furią rzucił się na XPT, lecz ten syzbko wyczuł niebezpieczeństwo, podstawił mu kulę i skoczył na niego -Związać go!- zarządził Liu-Kas, brzęcząc granatami -Nigdy!- Wandi wypełzł spod ciała XPT i rzucił go przez okno z pięknym widokiem na omrze. XPT leciał bardzo długo, aż w końcu wpadł do Bałtyku. Miejmy nadzieję, że się utopił -Gdzie jest Gri-Gri?- znów zapytał wściekły Wandi -Nie wiemy, Wandi! Chce ktoś kupić coś? -Nie jestem żadnym Wandim! Jestem... -Wandi, nie chrzań!- powiedział Worm -Wraur!- Wandi zatoczył koło, machając haczykiem i zadrapał Looznego -Ała! Kuku mi zrobiłeś! -Wandi, zachowuj... -SILENCE! I'LL KILL YOU! Nagle Wandi zmienił się w biały obłoczek, a następnie całkowicie zniknął -Jakiś dziwny dziś jest- stwierdził Loozny -No racja. Ale dzie on jest? Chce ktoś kupić samochód opancerzony? -W miejscu, o którym pomyślał, czyli w... e... nie wiem Chwila ciszy -SI... -Wandi?- zapytał przerażony Worm -E, to akurat byłem ja- powiedział Loozny -Loozny, weź wrzuć coś na ruszt. Głodny jestem. chce ktoś kupić broń nuklearną? -Dobra. Już idę Loozny wstał od okrągłego stołu i powolnym krokiem szpanera poszedł do kuchni. Potknął się o butelkę piwa, ale to szczegół. Tak samo jak fakt że tu nie ma kuchni -Tam pam ram sram tam... granaty w sosie własnym ala Liu-Kas... bita śmietana, toffiffi czy jakoś tak, cukier, chili, siarka... Liu!- zakrzyknął Loozny- czy ty znowy wpieprzyłeś całą siarkę w tym domu? -Nie... bee...- beknął Liu, a Worm poczuł odór zapałek -Liu-Kas z zapałkami, no to można z tego lekturę zrobić- stwierdził Loozny- ale ja zawsze jestem na coś takiego przygotowany- i tu otworzył małą szafeczkę nad kuchenką, w której Liu zawsze trzymał głowice nuklearne- aa! -GDZIE JEST GRI-GRI?- rozległ się znany okrzyk Wandiego -Wandi, co... -Ja nie jestem żaden Wandi. Ja jestem... -...Wandi- powiedział Walsemore Gri-Gri patrzył się w Walsemore'a. Wyglądał jak Walsemore, smakował jak Walsemore, ale to pyszne płatki śniadaniowe. W każdym bądź razie mówił i zachowywał się jak Wandi -Ja Wandi, ja Wandi, ja Wandi!- zaczął krzyczeć Walsemore -Ja Yeti. I h** z tym- odpowiedział Gri-Gri -Ty zdrajco! Poprzez wieki temu krwią Looznego napisane i na jmię Boga poprzysiężone miałeś być wiernym adminem forum BF. My kosmici, rasa wyższa, przyjęliśmy cię do naszego nieśmietelnego kręgu jako małego bobasa, który oglądał swojego pierwszego w życiu Playboya. Wedle przedwiecznych rozkazów pakt podpisany z tobą przez nas krwią Looznego miał cię zobowiązać do bycia lojalnym administratorem, a nas do trzymania ciebie w tej funkcji przez wiek wieków. Wszystko układało się dobrze. Swą funkcję pełniłeś wręcz wyśmienicie. Ale po pewnym czasie Przez od LFa odejście Na WarCrafta przejście Słowa nie dotrzymałeś I nas zrujnowałeś Za złamanie Przysięgi Przedwiecznej, zwanej też Passive Playem, groziła nagorsza w całym piekle kara: słuchanie piosenek Sharp 24/7 z przerwą na piwo. Ale ta rzeź potępieńcza cię ominęła. Pytaliśmy się przez miesięcy wiele, dlaczego? Dlaczego jeszcze chodziłeś o tym świecie, a nie smażyłeś się w piekle? Luka w przysiędze była mała. Pozostawałeś wiernym adminem na forum BF, więc przysięga nie była złamana. W naszym gniewie chcieliśmy ci zdjąć admina, lecz Loozny przypomniał nam o tej okrutnej karze, która mogłaby nas dosięgnąć -Wiem o tym. Sto razy mi to powtarzałeś -Cycki -Kłamiesz -Ta, do papy. Rakieta -Iuup -Cycki -KŁAMIESZ KUR**, DZIECKO, KŁAMIESZ! -Cisza! To akurat powiedział Tom_Ash. W swej zażyłej sprzeczce Gri-Gri i Walsemore-Wandi nie zauważyli nawet, że wszystkich obudzili -Zupełnie jak moi starzy- stwierdził Runner -A co, oni też są homo? -Nie o to chodzi. Tak samo się kłócą -Szyneczka- zakrzyknął Tiger i rzucił się na zad Wandiego, gdyż był fanem chudego mięsa z kośćmi, a tak dokładnie fanem kości bez mięsa -A GriG narzekał na szczura, którego mu usmażyłem- westchnął Tom_Ash- no ale jak wieśmok nie chciał, to sam zjadłem. Później zarzygałem całą Wartę i doszło do skażenia promieniotwórczego, ale to szczegół -Hmm- zamyślił się Gri-Gri- sądząc po zachowaniu Tigera to chyba jednak jest to możliwe, że Walsemore to Wandi -SILENCE! I'LL KILL YOU!- wrzasnął Walsemore Nagle przed wszystkimi pojawiła się biała chmurka, która po chwili zamieniła się w Looznego z Wandim na głowie -Gdzie jest... -Tam! Loozny wskazał palcem na Gri-Griego, Wandi zeskoczył mu ze łba, a Tiger rzucił się na szyneczkę Wandiego -No to kto jest kto?- zapytał Runner -Ja Wandi!- powiedział Walsemore -Ja, ja, hi Hitler!- powiedział Wandi- ja Walsemore -Ja w to nie wierzę- stwierdził Tom, gdy Tiger wgryzł się w zad Wandiego -No to ja ci wytłumaczę- powiedział Walsemore, który był Wandim- ja jestem Wandi, a on Walsemore. Gdyby było na odwrót, to by tak nie było i me wyrażenie byłoby kłamstwem. Z tego powodu, że ja nigdy nie kłamię, to wyrażenie byłoby niewypowiedziane przeze mnie. Ale jakby założyć, że teraz właśnie skłamałem, to znaczy, że on jest mną, a ja nim. Jednak gdyby tak było, to by się nie zgadzało. Proste, nie? -Toż to jest banalnie proste- rzekł Tiger -Ja Walsemore- powiedział Wandi -Ja wandi- powiedział Walsemore -Sprawa się komplikuje- stwierdził Tiger -To jak się upewnimy, czy mówią prawdę?- zapytał Runner -Ja wiem- powiedział Tiger i klasnął w dłonie- zrobimy im łupu-cupu- po tych słowach zzezował na Wandiego i Walsemore'a i zaczął powtarzać ,,łupu-cupu'' -A co to jest to łupu-cupu?- zapytał Wandi, który był Walsemorem -Tłumaczyłem ci to trzy dni temu z rana- oburzył się Tom_Ash -Trzy dni temu z rana to ja kaca miałem- wkurzył się Wandi- jak co dzień -Na czym polega to łupu-cupu?- zapytał Walsemore, ale odpowiedź nadejszła w innej postaci niżby chciał. Nagle wszyscy zaczęli śpiewać: Na potęgę GriGa ptaka Niechaj dosięgnie cię sraka Konon będzie rządził twą duszą Więc spotkasz się z katuszą Jaką jest duszy zniszczenie I z Lepperem w Sejmie posiedzenie Walsemore i Wandi spostrzegli się, że są otoczeni przez kumpli tego pierwszego. Gdy ta pieśń zagłady ucichła, otaczający zaczęli coś mruczeć i wyciągać sztylety z prastarą inskrypcją, którą przeczytał Walsemore ,,cyce jak donice''. Przeszkadzało mu bardzo i Wandiemu fakt, że mają go pociąć, a później sprzedać na szynkę w biedronce, lecz najbardziej irytujące było to mruczenie. Aż w końcu Walsemore i Wandi wrzasnęli: -SILENCE! I'LL KILL YOU! Nagle coś nimi wstrząsnęło i pojawił się zapach niczym z tyłeczka -Ja Walsemore- powiedział Walsemore -Jam jest Wandi- stwierdził Wandi -A przedtem mówiliście co innego- stwierdził Runner -Ależ to jest proste jak konstrukcja czołgu T-515- oburzył się Tiger- zakładając, że Wandi to Walsemore, a Walsemore jest Wandim, założenie jest fałszywe. Oni dwaj kłamali, a teraz to prostują. Bo gdyby tego nie zrobili, my byśmy żyli w ciągłym zakłamaniu, a oni mieliby grzech Wszyscy pokiwali głowami nad tą wielką myślą żelaznego umysłu Tigera -Dobra- powiedział Wandi- Worm, Liu, cho no tu Nagle pojawiły się dwie białe chmurki, które zamieniły się się w demonicznych braci -Już wszystko w porządku- stwierdził Wandi, gdy Worm azczął uciekać- to wszystko przez sajlensa -Wandi, stary brachu- Loozny wpadł w ramiona Wandiego -Ja nie lubię pedałów. Idę się powiesić- powiedział Tiger, odczepił się od zada Wandiego, wziął sznur ze spodni Looznego, przez co mu opadły, ukazując piękne galoty w kotki, a następnie poszedł na ulicę -Gdzie on poszedł?- zapytał Tom_Ash -Pięć cycków- stwierdził Loozny -Razcej sześć. Cycki zazwyczaj występują w liczbie parzystej- oburzył się Wandi -Pięć jest liczbą parzystą. I ty chcesz nam udowodnić, że miałeś piątkę z matmy?- zapytał Liu-Kas -Ale... -POZA tym, prawdziwe świadecta są podpisywane przez Wielkiego Edukatora, niepokonanego Romana Giertycha. tak jak nasze- po tych słowach Loozny wyciągnął karteczkę z kilkoma podpisami i napisem ,,nakaz eksmitacji ze szkoły'' -No cóż, nie uważałem na lekcjach. Dzięki za wszystko i nara wam Po tych słowach Wandi i jego kumple zaczęli zmieniać się w chmurki. W ostatnich chwilach Worm powiedział -Stary, dobry Wandi -A to głupie było, że do kuchni się teleportował. Chce ktoś kupić rewolwerek? -SILENCE! I'LL KILL YOU! Po tym krzyku Wandi wraz z kumplami zniknęli i dało słyszeć się donośny piard, ale jakoby to nie był Gri-Gri -Morał z tego jest niebanalny- swtierdził Gri-Gri- Walsemore myślami cały czas jest w kuchni -A co tak piardło?- zapytał Walsemore Odpowiedź nadeszła wyjątkowo szybko, wraz ze spojrzeniem na ulicę. Oto lampy na skrzyżowaniu załamały się, gdy Tiger próbował się na nich powiesić. Lecz niestety spadł razem ze złomem i wpadł pod kilka samochodów. Ale tak naprawdę to one na niego wpadały, a przy sposobnej chwili Tiger wyrzucał delikwentów -Ja Hulk! Hulk niszczyć!- krzyknął Tiger, gdy wyrzucił w powietrze brykę prezydenta -A to maniak Kononowicza. Tiger, cho no tu- zawołał Runner Tiger obejrzał się na swoich kumpli i z dzikim wyrazem twarzy zaczął biec w ich stronę, dudniąc jak słoń -Ep- zdziwił się Walsemore- chyba nie było najlepszym pomysłem, aby go wołać w tej chwili Nagle Tiger zaatakował i wszyscy wylecieli 20 metrów w powietrze. Następnie Tiger pobiegł w stronę Runnera, ale ten mężnie uderzył go w łeb -Paluszki!- krzyknął Tiger i zjadł pobliską topolę -Uff, żyjemy- doszedł do takiego wniosku Walsemoer- uciekamy -No racja No i w składzie Walsemore, Gri-Gri, Tiger, Runner, Tom_Ash, Kara i Sharp wszczęli ucieczkę -A zauważyliście, że nie ma Kary i Sharp?- zagadnął Runner -Uciekły -E tam. AaaaaaAaaaaaAaaa!- zaczął krzyczeć Walsemore -Jeju! Hiroszima! Ufoludy atakują! -Ech, pamiętam jak Tiger mu powiedział wczoraj, żeby jutro się wykrzyczał. A wczoraj jutro jest dzisiaj Walsemore darł się przez cały czas ucieczki. I tak przez dzionka resztę nic się nie wydarzyło. Nic a nic. Nie wierzycie? Może macie rację -Mortor, w łapy twe składam tenże zeszyt- służka Mortora o znajomym ryju położyła przed Mortorem zeszyt Walsemore'a -Dobrze wykonałaś swe adanie Moje ty... ee... kochanie? -Jeju, rzall mi cię. Służę ci, bo dajesz mi moc -Odpowiem na twe zrzędzenie Rymu wymyślenie Jest rzeczą trudną Łatwość jest rzeczą złudną Nie z własnej woli rymuję Ja sam się bulwersuję Ale Arvisha czaey Mówię ci stary Są nazbyt potężne Niszczą pułki orężne A mi się przytrafiło Że... jak to było? On mnie przeklnął Bom mu prosiaka zarżnął -Ale tu akurat było rymów na pęczki. Baranie, pacanie, granie, zasranie... -Niby tak Ale to ni w kwak Nie pasuje A ja się tym morduję -Dobra leszczu. Idź spać -Dobrze, dobrze Bo poskarżę się Ziobrze |
|
|
Sro Sie 27, 2008 3:34 pm by Mortor
» Wstęp dla Wojownika
Nie Sie 24, 2008 5:07 am by Kozi
» Wstęp dla Maga
Pią Sie 08, 2008 4:50 pm by Gri
» Czarny staw
Pon Cze 23, 2008 11:39 am by RPG_BOT
» Białe łąki
Pon Cze 23, 2008 11:39 am by RPG_BOT
» Wilcze miasto
Pon Cze 23, 2008 11:37 am by RPG_BOT
» Nowe miasto
Pon Cze 23, 2008 11:33 am by RPG_BOT