Zaloguj Indeks Użytkownicy Profil FAQ Szukaj LFLF1LF2 - via Internet Zasady UżytkownicyChatboks Opowiadania TurniejeBMT Twój IP to: Kto jest na Forum Na Forum jest 2 użytkowników :: 0 Zarejestrowanych, 0 Ukrytych i 2 Gości Brak Najwięcej użytkowników 13 było obecnych Pią Wrz 20, 2013 12:40 am Latest topics Statistics Mamy 6 zarejestrowanych użytkownikówOstatnio zarejestrował się Idexpedojok Nasi użytkownicy napisali 12 wiadomości in 6 subjects | Historia Dla Ziomali 1.6.2 Następnego dnia Walsemore obudził się i, przecierając oczy, ujrzał Ribbena-Ave satan- przywitał się, mechanicznie wystawiając rękę Po Walsemorze wstali wszyscy pozostali i, jak co dzień, wszczęli ucieczkę przed żądnym krwi Caesarem. Dzień ten umilał Ribben, który wciąż pieprzył o samym sobie -A wiecie co?- zapytał Ribben -Ignoramus i chcemy ignorabimus- odparł Walsemore -Zmieniłem ksywę na Ribb- i tu zrobił minę wielkiego szpanera Oj, przymknij klapę. Przecież i tak nikogo nie zmylisz, bo wszyscy wiedzą, że to od nazwiska twojego słynnego dziadka -Y? Na serio?- zdziwił się Ribben- wieesz, ja z genealogii wymiękam -Ty sam w sobie jesteś miękii -Hep? -Twój stary -Twoja stara cię nie kocha, a twój stary tylko w nocy -Twoja stara to kopara, a twój stary ją odpala -Hiep!- zachłysnął się Tiger powietrzem- miałem się was coś spytać. Kocha cię twoja stara? -Kocha -A twój stary -Też -To cię w h**a robi! -Nieśmieszne- stwierdził Walsemore -Nieśmieszne?- Tiger zalał się łzami- żart mojego życia... nieśmieszny? Tiger idzie cię ukarać Tiger odszedł od grupy i w geście samoukarania zaczął tłuc głową w pobliską lampę. Jednak żelastwo przewróciło się po dwóch stuknięciach -Biedne lampy... Tiger po zniszczeniu wszystkich lamp i słupów zaatakował glebę -Pęknięcia płyt litosfery- zaczął tłumaczyć Walsemore- są spowodowane nieudanymi żartami -Tiger, chodź tu, bo rozwalisz siedzibę główną Neostardy -To nie może być! Po tym wydarzeniu wszyscy ponownie zaczęli uciekać. Tę ciszę i spokój przerwał jakiś pijaczyna, krzycząc: -Kaczyński na prezydenta! Po tych słowach wjechał Kaczyński wjechał na swym srebrnym rumaku, ciągnąc za sobą rzesze wyborców -Za Króla Lisza!- krzyknął, wskazując Ostrzem Mrozu na bramy miejskie, które po chwili zostały zniszczone, aby Kaczyński mógł zyskiwać więcej wyborców -A ty Gri, w czyje ręce oddasz władzę?- zapytał zaciekawiony Walsemore -Ja nie idę głosować. I tak wiadomo, że będą kupować Lecha zamist Żubra, który jest najlepszy. Idioci jedni Cała paczka szła sobie spokojnie i przechodziła właśnie obok reklamy Samoobrony z Andrzejem Lepperem, gdy nagle zaczęła śpiewać -Zabierz mnie do wej obory... 1 Gdy reklama przestała śpiewać, wszyscy zamrugali oczami, a Gri-Gri zaklasnął w dłonie i zachwycony powiedział -Cóż za niezwykła zdolność perswazji! Już wiem! Zagłosuję na Samoobronę! Gri-Gri poleciał do pobliskiego punktu wyborczego, zaś cała reszta stała na zewnątrz. Tiger dla zabicia czasu zaczął liczyć butelki piwa stojące przy sklepie. Gdy doliczył do 227, GriG wyskoczył z budynku i się pochwalił -Szyp, szyp! Ale ze mnie miszczu -I on mi wmawia, że ja jestem zakompleksiony- oburzył się Walsemore -Ziemaniaczki- krzyknął Tiger i zeżrał kamień przy kamienicy zasłaniający jakieś drzwi -Teraz wam pokażę, kto tu rządzi!- Gri-Gri nadstawił baro i wbiegł na drzwi- ał, moje gnaty -E tam. Do tego trtzeba delikatnie- Tom_Ash wyjął spinkę z włosów i otworzył drzwi Buchnął biały obłok i Ribben z przyzwyczajenia powiedział ,,ave satan!''. Gdy mgła opadła, wszystkim ukazała się jakaś skrzynka, a na niej coś długiego. Walsemore podszedł do czegoś tego i przeczytał napis. -To miecz przeznaczenia, służy do zniszczenia zła -No no, Tom będzie miał konkurencję -Taa, chciałbyś cieniasie -Szaszłyczek!- krzyknął Tiger i zeżarł miecz Walsemore'a Walsemore zamrugał oczami, nie wierząc im. Taka szansa się zmarnowała -Same ciężkostrawne rzeczy. Czy on nie ma dolegliwości żołądkowych? -Błeek- Tiger żygnął na ziemię -No to się robi niesmacznie. Czas pomyśleć o diecie- Walsemore trzepnął Tigera w łeb -Bierz życie jakim jest...- zaśpiewał Tiger -,,Nigdy nie jest tak źle żeby nie mogłoby być gorzej''- stwierdził Runner Drużyna uciekała przed Caesarem przez resztę dnia spokojnie. Nic się nie wydarzyło, tylko Tiger śpiewał przez cały czas przeboje ojca Rydzyka (jakiż mi to ojciec? Toż to oszust i cham). Pod koniec dnia Gri-Gri narobił wódki dla wszystkich i wszyscy pozasypiali na glebie. Równo o północy Ribben wstał i strzelił wszystkim w zęby. Gdy przyszła kolej na Tigera, odwaga Ribbena odeszła i uciekł na kolejną służbę u Caesara Następnego dnia wszyscy wstali w wyśmienitym humorku (uwaga! Nie kojarzyć z Teletubisiami, bo to dwie różne bajki). No w każdym bądź razie wstali i poszli do kiosku zaczerpnąć informacji dla Gri-Griego Gdy wszyscy wleźli do kiosku, dzwonek przy drzwiach cichutko zabrzęczał i oczom tej bandy ukazał się kioskarz oraz jakiś typek -Dzień Ziobry- przywitał się sprzedawcy- czy ma pan ten odcinek Pani Domu z drzwiami? -Hmm, nie mam niestety -Kur**! Czy tego nie ma w żadnym kiosku? Jeśli nie masz, to po kiego h**a wywieszasz tabliczkę z napisem ,,mamy tu wszystko''? -Y? Nie wiem- sprzedawca przejawił się na widok joja na potężnym, żelaznym łańcuchu wyciągniętego przez tego gościa- może papieroska? -Nie!- po tym słowie kupujący udusił sprzedawcę- mój mistrz mnie zabije -Co, problemy z pracodawcą?- zapytał po koleżeńsku Tom -No taa -Ejj, co tu ty tak w ogóle robisz?- zapytał Walsemore -Troszkę mało mnie było w tamtym epizodzie, więc jeszcze wchrzaniłem się do tego -Znam twój ból- powiedział Tom_Ash- ale mogę ci pomóc. Wiem, gdzie są te drzwi -Gdzie?- zapytał podekscytowany gościu -W mrocznej pieczarze pilnowanej przez stonki z Czarnobyla znajduje się Pani Domu z drzwiami -No to lecimy. Sraikai!- po tych słowach z joja nieznajomego wyleciały dwa sztylety, które on złapał w locie -No to ja spadam. Idę wbić następny poziom!- powiedział Tom_Ash i poszedł z nieznajomym- znajdę was, idźcie dalej!- krzyknął w ostatniej chwili -Lecim dalej! Jak Walsemore powiedział, tak nikt nie śmiał tego podważyć. Więc szli wszyscy i szli tak bez wytchnienia. Po dwóch godzinach wreszcie coś się wydarzyło Otóż wszyscy stanęli w wielkim parku miejskim. Był on przybrany w purpurę i złoto z powodu opadających liści. Na środku stała otoczona pięcioma ławkami fontanna z Amorem, z którego siusiaka leciała woda. Na obrzeżach było mnóstwo zielonych krzaczków, a nasi bohaterowie stali za jednym z nich. Gdy spojrzeli na ziemię przed nogami, ujrzeli coś dziwnego Otóż za krzakiem leżał mały człowiek w żółtej marynarce. Na głowie miał hełm wojskowy, a w prawej ręce lornetkę, przez którą intensywnie wpatrywał się w park, zaś w lewej browara 6% firmy wódeczka polska -Co ty tu...- chciał zapytać Tom_Ash, lecz gościu go uciszył i przytknął palec do ust -Cichaj! Padnij! Po tych słowach cała paczka rzuciła się na ziemię (a potem się dziwić trzęsieniom w Indiach). Walsemore podjął rozmowę. -A na jaką partię oddasz swój gółos? -Wszystkie praczki i sprzątaczki głosują na kaczki, w tym i ja -Co tu robisz? -Patrz! Żółty gościu wskazał na coś palcem. Gdy Walsemore rzucił tam wzrokiem, ujrzał coś zadziwiającego. Otóż po parku szedł jakiś trzymetrowy typ. Z początku wyglądał na chorego umysłowo, ale p0o chwili wpatrywania się w delikwenta Walsemore doszedł do wniosku, że on właśnie opracowywał genialny sposób na zniszczenie Worma polegający na wybraniu templaka i stania w miejscu (Tusk tą metodą już nieraz wygrał). mógł on równocześnie myśleć o przejściu tibii, w każdym bądź razie był nieobecny duchem Nagle ten kolos, nie patrząc pod nogi, potknął się o gołębia i wpadł do fontanny. Zaś jego obserwator wyskoczył z krzaków i wykonał Gest Marcinkiewicza -Yes, yes, yes! -I nam próbują wmówić, że my jesteśmy nienormalni- oburzył się Walsemore- idziemy stąd, bo się jeszcze zarazimy -Zioom- skomentował to zajście Tiger Niedługo trwała radość Tigera, gdyż go wyciągnięto i wszyscy dalej uciekali. Pod wieczór Gri-Gri uśpił wszystkich swym magicznym napojem Podczas gdy niemalże cała paczka naszych bohaterów siedziała w parku, Tom_Ash wraz ze swym bezimiennym kumpelm prowadzili przygotowania do krwawego starcia ze stonkami -A gdzie tak w ogóle są te stonki?- zapytał bezimienny -Już ci mówiłem, w domu burmistrza tej wsi, dwa browary stąd -Hmm, no niby tak Gdy Tom_Ash nadszedł ze swym ziomem, zaatakowała ich pierwsza stonka -Stonk-stonk! -Bijem ją! Tom_Ash zaatakował stonkę prosto w głowę, lecz ta zrobiła szybki unik i w momencie, gdy Tom miał wyciągniętą rękę i był bezbronny, pchnęła do swym odnóżem tak, że Tom padł na ziemię. Stonka nadstawiła szpony, aby zakończyć żywot Toma, lecz wtedy ziom wepchnął jej jeden sztylet w plecy. Ona odwróciła się w jego stronę i wzięła potężny zamach, lecz ten uchylił głowę w ostatniej chwili. Stonka kopnęła bezbronnego zioma, po czym ten upadł na ziemię. Stonka wystawiła swe kły, lecz wtedy Tom odrąbał jej głowę -Szybko poszło- stwierdził ziom- to gdzie ta Pani Domu? -To był tylko strażnik. Dalej znajduje się całe imperium stonek i ich władca, który ma ze sobą Panią Domu -Hmm... -Zaraz. Odetnę mu ptaka na dowód naszego męstwa- Tom_Ash nachylił się nad stonką- rety! Jaki wielki! Lepiej go zostawmy Tom_Ash szedł z ziomem w głębszą część pieczary. W pewnym momencie doszli do serca jaskini, gdzie po środku siedział król stonek. Słabo go było widać w mdłym świetle rzucanym przez pochodnię na dynamo. Król, gdy ujrzał intruzów w swym królestwie, wysłał pięciu strażników i sam jeszcze stanął do walki Tom_Ash zadawał potężne razy mieczem, a ziom używał sztyletów i łańcucha, ale jednak potęga stonek z toporami wojennymi była niewiarygodna. Nie wiedzieć skąd, Tom dobył drugiego miecza i zaczął wykonywać śmiertelne piruety. Nagle ziom zakrzyknął -Ptaku sraku! I z joja wyleciał mieczyk. Jednakże stonki wydawały się być nieśmiertelne. Strach przed ich toporami był nie do opisania, przez co Tom_Ash i ziom tylko się bronili -Teraz pokażę ci pr0 taktykę- zagadał ziom -Jaką? -Nazwałem ją męstwo-jest-w-tobie- po tych słowach ziom uciekł na pobliskie wzniesienie- i tak expa dotanie ten, co zada ostatni cios, więc po co mam się narażać? Tom_Ash walczył dzielnie ze stonkami. Ciosy zadawał na piersi, na łydki i w ogóle gdzie popadło. Jednakże stonki nacierały z coraz to większym impetem, aż w końcu Tom został otoczony -Tak... to się nie może... skończyć- wysapał Tom, gdy jedna ze stonek brała już ostateczny zamach na bezbronne plecy -Masz rację Ziom rzucił swym jojem, które lecąc w powietrzu zabłysnęło promieniami słońca. Gdy znalazło się już nad głową Tom_Asha, ziom krzyknął -Pierdnij, słabymaru! Nagle z joja wyleciało sześć sztyletów, które automatycznie zaatakowały stonki. Sztylety powaliły trupem wszystkich strażników, jedynie król obronił się tarczą -I co teraz, stoneczko?- zapytał podle Tom_Ash Pytanie było wujątkowo trafne, gdyż król był dżdżownicą i miał 23 metry długości -Wrom?!- wrzasnął zdziwiony ziom- co ty tu robisz? -Nic. Jestem władcą stonek. A teraz czas na waszą ostateczną zagładę -Nigdy! To za OPC! Ziom natarł z dzikim rykiem na Worma, tnąc przeraźliwie. Lecz król stonek nadstawił tarczę i pchnął ją w stronę zioma, przez co zaczął on tracić równowagę, którą Worm wykorzystał, chlaszcząc zioma zadem w czoło. Bezimienny poleciał na ścianę i na arenie został tylko Worm z Tomem. Ten drugi załadował massiva i trzepnął nim przez Wormem, przez co go ogłuszył. Tom_Ash skoczył i już miał zrobić cięcie, gdy Worm ocknął się i tarczą zepchnął go na ścianę -No to teraz co?- zapytał Worm- dać was Liu-Kasowi czy samemu zasmakować w waszym mięsie? -TYo jeszcze nie koniec, zły potworze! Tom, do ataku! Ziom z Tom_Ashem zaatakowali po raz drugi: ziom zad, a Tom_Ash przód. Wrom został lekko rozbity, lecz gdy bezimienny wepchnął mu nóż w plecy, Worm wpadł w furię i zaatakował gołą ręką Toma, lecz ten był na to przygotowany i przebił ją mieczami na wylot. Worm, pomimo potwornego bólu, nie zatracił rozumu i podniósł rękę z Tomem do góry, a następnie na zasadzie bezwładności rzucił nim o skałę. Gdy opadał na ziemię, pociął się własnymi mieczami. Zaś zioma spotkał gorszy los. Worm wyciągnął swój miecz i wykonał potworne cięcie za swoimi plecami. Ale ziom skulił się, nie obrywając, a następnie wepchnął kolejny nóż w Worma. Ten zaś wściekł się bardzo i trzepnął zadem o ziemię, wyrzucając zioma w powietrze. Na koniec jeszcze uderzył tarczą w nieszczęśnika, aby ten wpadł na skałę -Teraz nadszedł czas waszej ostatecznej eksterminacji- stwierdził Worm -Stój...- wysapał ziom ostatkami sił- to był... DoP... F4... zwycięstwo... moje -Taa, to nie był DoP, bo wystarczyło tylko wcisnąć obrona dół skok i po ptakach -F4... nie działa... -Jasne, że nie. Znasz taki chwyt, że bierzesz nóż i wydłubujesz F4? -Tom, to... koniec. Chyba że... chwyt ala Dariusz- powiedział ziom i wstał z Tomem na nogi -Hmm, co jest? Dariusz to był ten, który spieprzył z bitwy?- zapytał zdziwiony Worm, ale nie usłyuszał jednak odpowiedzi, gdyż Tom_Ash wraz z ziomem byli już poza jego zasięgiem wzroku- chyba jednak tak Tom_Ash i ziom z trudem łapali oddech. Worm ich nie gonił, byli dla niego za szybcy. Liczne rany i krew dawały się we znaki, więc poszli do karczmy -Piwa! -Się robi! Po magicznym uzdrowieniu zaczęli rozmawiać -Dobrze, że żyjemy- powiedział Tom- już nigdy nie powiem nic złego na stonki -To, że żyjemy, nie robi mi żadnej różnicy- powiedział smutno ziom- mój zły i podły mistrz mnie zabije. Ale z ciebie kolega -No dobra, potrzebujemy jakiejś strategii, bo tak nie wygramy -Hmm...- zamyślił się ziom- cholerny świat. Niby Rosja i Stany się nienawidzą, a patrz. Amerykanie dali stonki, a ruskie Czarnobyl. Ot mi zgoda Tom_Ash z ziomem myśleli godzinę, aż ten pierwszy wstał i oznajmił -Już wiem. Cho no do spożywczaka- ziom był pewny, że Tom chce kupić piwa, jednak się mylił- karpia proszę, byle żywego -A po co to? -Zobaczysz. Teraz do akwarystyki Tom_Ash zakupił tutaj małe akwarium -No to teraz go tylko rozmrozić i możemy iść do Worma -Hmm... chyba rozumiem- stwierdził ziom Po rozmrożeniu karpia i godzinnym marszu ziom z Tomem znów stanęli przed Wormem -Wiedziałem, że przyjdziecie ponownie. Ja, niepok... -Ta, niepokalany balonie- po tych słowach Tom rzucił rybą w Worma, która zaczęła go gryźć -AAAA! NIEEEE!- po tych słowach Worm się teleportował -Drzwi z Pani Domu! Na miejscu, gdzie przed chwilą stał Worm, leżała Pani Domu z owiniętymi w folię drzwiami. Były one fioletowe w różowe kwiatki. Ziom od razu je pochwycił -Dzięki, Tom_Ashu. Będę twoim dozgonnym dłużnikiem! -Nie ma za co. Najważniejsze, że wbiłem następny poziom Tom_Ash wymienił wszystkie formułki pożegnalne z izomem i poszedł do obozu Walsemore'a, gdzie zasnął. |
|
|
Sro Sie 27, 2008 3:34 pm by Mortor
» Wstęp dla Wojownika
Nie Sie 24, 2008 5:07 am by Kozi
» Wstęp dla Maga
Pią Sie 08, 2008 4:50 pm by Gri
» Czarny staw
Pon Cze 23, 2008 11:39 am by RPG_BOT
» Białe łąki
Pon Cze 23, 2008 11:39 am by RPG_BOT
» Wilcze miasto
Pon Cze 23, 2008 11:37 am by RPG_BOT
» Nowe miasto
Pon Cze 23, 2008 11:33 am by RPG_BOT